"Przeszłość
nas pożera, powoli i pomału."
Ciągnę moją walizkę w stronę kawiarni,
gdzie powinien czekać na mnie mój ojciec. Nie śpieszę się. Nie chcę tego
spotkania. Nie chcę go widzieć. Tym bardziej z nim żyć. To będą trzy miesiące
męki. Nienawidzę go. Powinnam przygotowywać najnowsze zdjęcia na wystawę, a nie
być tu. W Dortmundzie. Miejscu od którego uciekam od siedmiu lat. Kiedyś
to miejsce było dla mnie wszystkim. Dziwne, że można znienawidzić coś co się
kocha przez jedną osobę. Widać można. Jestem tego najlepszym przykładem.
Przybliżyłam się znacznie do umówionego
miejsca. Przez lotnisko przechodziło wiele osób, jednak jedna przykuła moja
uwagę. Wysoka postura. Blond włosy w
nieładzie. Odwróciła się w moim kierunku. Kilkudniowy zarost. Czarne okulary. Na mój
widok uśmiechnął się szeroko. Jurgen Klopp we własnej osobie. Mimowolnie
delikatnie się uśmiechnęłam. Nie widziałam go siedem lat. Jednak szybko
wstąpiła we mnie ponownie niechęć.
-Emily, kochanie. Nawet nie wiesz jak się cieszę, że cie widzę.
Witaj w domu. – rozłożył ręce w geście
powitalnym. Co on sobie myśli, że po tym wszystkim rzucę mu się w ramiona. Chyba coś mu się pomyliło.
-Hej – mruknęłam.
-Daj swoją walizkę. Na pewno jesteś zmęczona lotem. – odebrał ode
mnie walizkę i ruszyliśmy w stronę wyjścia. Wyszliśmy na ciepłe promienie
czerwcowego słońca. Podeszliśmy do
czarnego opla Insignia, o którego maskę opierał się uśmiechnięty , ciemnowłosy
chłopak.
-Mats to jest moja kochana córeczka Emily, Emily przedstawiam ci obrońcę
Borussi, Mats’a Hummels’a. – Mats podał mi rękę, uśmiechając się pogodnie. Biło
o niego ciepłem.
-Mats pojedzie z nami, po rzeczy. Mam nadziej, że nie masz nic
przeciwko ? –teraz mnie o to pyta. Przecież muszę się zgodzić. Nie mam innego
wyjścia. Z resztą nawet lepiej, bo nie wiem czy chcę być z nim sam na sam,
dodatkowo chłopak wydaje się być sympatyczny.
-Jasne – uśmiecham się. Jurgen
wkłada walizkę do bagażnika, a Mats otwiera tylne drzwi.
-Panie przodem. – uśmiech nie chodzi mu z twarzy. Klopp zmierzył
go podejrzanym wzrokiem.
-Dziękuję – wsiadłam do samochodu, a Hummels tuż obok mnie. Jurgen zajął miejsce kierowcy i włączył silnik
. Ruszyliśmy.
Droga minęła w brew pozorom wesoło. Mats
cały czas żartował. Dużo o sobie opowiadał. Te 45 minut drogi do nowego domu
mojego ojca minęła bardzo miło. Świetnie
mi się z nim rozmawia. Chyba zostaniemy przyjaciółmi. Mam taką nadzieje . Nie
znam nikogo w Dortmundzie.
Dom przed którym stałam nie należał do najmniejszych.
Wyglądał jak dom przeciętnego bogatszego
człowieka. Nic nadzwyczajnego. Drzwi
otworzyła ona. Ulla Sandrock. Kobieta dla której mój ojciec poświęcił swoje
życie. Szatynka uśmiechnęła się w naszą stronę.
-Emily cieszę się, że nareszcie mogę cie poznać. – a ja nie.
Podeszła do nas. Kolejna uśmiechnięta osoba. Mi nie jest wesoło. Próbowała mnie
przytulic, jednak ja wyciągnęłam telefon
i zaczęłam pisać do mamy. Co ona
sobie myśli. Jurgen wziął walizkę i wszedł razem z nią do domu, a ja zostałam z
Mats’em sama.
-Widzę , że jej nie lubisz.
-Mój ojciec zostawił nas dla niej. Nie mam powodów żeby pałać do
niej miłością. Jednak nie uważam , że to jej wina. To mój ojciec dokonał
wyboru.
-Masz rację , chodźmy. – weszliśmy do domu. Cały dom był utrzymany
w dwóch kolorach : pomarańcz i brąz.
-Zaniosłem twoją walizkę do twojego pokoju na górze. – już miałam
iść na górę, kiedy Mats złapał mnie za rękę.
-Emily może chciałabyś pójść dziś wieczorem na imprezę klubową ? Poznałabyś zespół i zabawiła się.
-Tak, to dobry pomysł.
-Ekhm. Może najpierw powinnaś mnie zapytać o zdanie ? – ojciec wypiął
się.
-Jestem dorosła, nie muszę się nikogo pytać o zdanie. – rzuciłam mu gorzkie spojrzenie.
-Dobra to będę o ciebie o 20 – uśmiechną ł się Mats.
-Do zobaczenia
-Pa – weszłam po schodach na górę. Nie trudno było znaleźć mój
pokój. Miał kremowe ściany, szafę i łóżko w samym centrum, oraz kilka innych drobiazgów. Co najważniejsze
miałam własną łazienkę. Była 16. Postanowiłam zabrać się za rozpakowywanie. Nie
nawiedzę tego robić. Zajęło mi to dwie godziny. Zaczęłam przygotowywać się do
imprezy. Wzięłam prysznic. Owinięta w puchowy ręcznik, założyłam bieliznę i
wybrane przeze mnie ubrania. Zrobiłam makijaż i popsikałam się moimi ulubionymi
perfumami. Była 19.45 Zadowolona z siebie weszłam na twitter’a i okazało się, że Mats mnie obserwuje.
Dodatkowo wstawił tweet.
Nie pozostałam mu dłużna.
Po chwili usłyszałam dzwonek do drzwi. To
pewnie Hummels. Punktualnie. Zeszłam na dół. Mats stał przed drzwiami z
granatowej marynarce. Do tego szara koszula i rozdarte dżinsy.
-Witam panią . – uśmiechnął się.
-Witam pana .
Zapowiada się świetna
impreza.
---
Pierwszy rozdział za nami. Długo zastanawiałam się jak rozpocząć tą historię. Wiecie pomysłów wiele, jednak tylko jeden trzeba wybrać. Jeżeli uważacie, że warto toczy moglibyście polecić tego bloga innym ? Bardzo mi na tym zależy. Jeżeli jest ktoś chętny zrobić tło na bloga czy zwiastun - piszcie . Kontakt ze mną znajdziecie w zakładce Kontakt. Wyraźcie swoją opinię na temat rozdziału niżej.
Miki
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Liczę na konstruktywną krytykę. Jakikolwiek spam zostanie usunięty c: